Wiem wiem, że wygląda to tak, jakbym nie zaglądała na bloga od dawien dawna…
Prawda jest taka, że zaglądam i to często, ale nie miałam natchnienia do pisania.Od kilku lat przyczepił się do mnie pewien Japończyk , być może go znacie - Hashimoto i nie chce odejść. Przyszło mi więc żyć w trójkącie ja, mój M i on - Hashimoto. Choroba przebiega w dwóch fazach :"ON" i "OF". Jedna z nich pozwala w miarę "normalnie" funkcjonować , druga niestety nie. Gdyby ktoś wiedział , jak wyeliminować z mojego życia natrętnego zalotnika lub chociaż osłabić jego wpływ , dajcie znać .
Od jakiegoś czasu zamotałam się w kolorową włóczką i tak oto powstały moje nowe stworki.
Wesoła podusia "Owieczka"
Poduszeczkę można złożyć i zapiać na guzik by powstała zabawka :)
Mikołaj z worem prezentów
Śmieszny skrzat wkrótce zasiądzie na półce.
"Człowiek poświęca swoje zdrowie, by zarabiać pieniądze, następnie zaś poświęca pieniądze, by odzyskać zdrowie. Oprócz tego, jest tak zaniepokojony swoją przyszłością, że nie cieszy się z teraźniejszości. W rezultacie nie żyje ani w teraźniejszości, ani w przyszłości; żyje tak, jakby nigdy nie miał umrzeć, po czym umiera, tak naprawdę nie żyjąc." Dalajlama
Piękne prace! Najbardziej zachwycił mnie Mikołaj, który wygląda tak, jakby nie mógł udźwignąć tego worka z prezentami. Pewnie ma w nim duuuużo zabawek :)
OdpowiedzUsuń